Relacja z meczu
Orlęta Łuków gładko uległy na wyjeździe Spartakusowi Szarowola 3:0. Hat-trickiem popisał się Jurij Michalczuk. Spartakus ponadto nie wykorzystał rzutu karnego. Po niepełnych 18 kolejkach zajmujemy 10 miejsce. Ostatni w tabeli Spartakus traci do Orląt zaledwie trzy punkty.
1 kwietnia 2009, 16:00 - Szarowola
Spartakus Szarowola - Orlęta Łuków 3:0 (1:0)
Michalczuk 30, 76, 85
Spartakus: Waśkiewicz - Siwy (78 Bartecki), Kostyk, Gryniszyn, Husakowski, Karabyn (77 Raisza), Greszta, Cywka, Michalczuk, Iwanicki, Gorzow (60 Szafrański)
Orlęta: Liczewski - Wróbel (65 Purzycki), Grula, Oponowicz (46 Rodak), M. Szewczak, Borowik, Szlaski, Skrzymowski, P. Szewczak, Dziewulski, Aleksandrowicz (70 Gaj).
Żółte kartki: Kostyk (Spartakusa) oraz Wróbel, Szlaski (Orlęta)
Sędzia: Andrzej Zbytniewski z Lublina.
Widzów: 150
Pewnym i zdecydowanym zwycięstwem Spartakus zainaugurował drugą rundę w Szarowoli. Wygrana zasłużona i rezultat 3:0 w pełni oddaje obraz tego, co działo się w środę na boisku. Trzy gole Jurija Michalczuka, który był w tym dniu nie do zatrzymania przez gości, dały bardzo ważne i niezwykle potrzebne punkty zespołowi z Szarowoli.
Choć w tych warunkach łatwiej było się bronić, gdyż bardzo namoknięta, niczym gąbka murawa nie pozwalała zbytnio rozwinąć skrzydeł bardzo ofensywnie nastawionej jedenastce gospodarzy, konsekwentna gra w obronie oraz szybkie ataki, pozwoliły Spartakusowi zgarnąć komplet punktów. Mimo, że mecz nie był porywającym widowiskiem, kibice obejrzeli to, co lubią: dużo sportowej walki, kilka wyśmienitych akcji oraz trzy bramki, zdobyte po składnych akcjach Spartakusa.
Pierwszą połowę zespoły rozpoczęły dosyć ospale. Spartakus, podobnie jak w Rzeszowie, nie kwapił się do ataków, co próbowali wykorzystać goście i już w piątej minucie Aleksandrowicz solowym rajdem postraszył obronę Szarowolan. Na odpowiedź nie trzeba było zbyt długo czekać, bo już pięć minut później bliski zdobycia gola był Iwanicki, któremu w akcji ofensywnej pomagał Kostyk. Strzał obronił jednak bramkarz Orląt. Dwie minuty później Spartakus przeprowadził jedną z ładniejszych akcji tej połowy, kiedy Karabyn uruchomił Michalczuka, który „piętką” zagrał do Iwanickiego. Niestety strzał „Iwana” był zbyt słaby, aby zaskoczyć Liczewskiego. W kolejnych minutach napastników bardziej zaczęli wspierać pomocnicy. Strzałami z dystansu straszyli Hreszta, Horzow i Cywka. Po pół godzinie napór gospodarzy został uwieńczony sukcesem. Po akcji lewą stroną, w uliczkę wypuszczony został Michalczuk, który wyprowadził Spartakus na prowadzenie. Miejscowi zapomnieli chyba, że mecz wciąż trwa, bo dwie minuty później mogło paść wyrównanie. Na szczęście strzał Dziewulskiego zasłonił ciałem Hryniszyn. Końcowe minuty, mimo akcji Horzowa, nie przyniosły kolejnych bramek.
Drugą połowę znowu odważnie rozpoczęli goście. W 47 minucie solowym rajdem popisał się Szlaski, którego przy linii końcowej wyautował Hryniszyn. W 49 minucie w polu karnym faulowany był Michalczuk i arbiter podyktował rzut karny. Bohdan Kostyk zbyt lekko jednak uderzył w prawy róg i golkiper gości pewnie złapał futbolówkę. Po tej sytuacji, o dziwo, gra Spartakusa siadła. Goście jakby uwierzyli w swoje siły i rzucili się do ataków. Jedna z takich akcji omal nie zakończyła się sukcesem, kiedy poważnego błędu obrony omal nie wykorzystał Aleksandrowicz. Reakcja trenera była bardzo szybka. Na boisko wprowadzony został Szafrański i gra się od razu ożywiła. Już w 66 minucie dobrze dysponowany w tym dniu Cywka, zagrał do Iwanickiego, a ten głową przedłużył do Szafrańskiego. Niestety strzał był nad bramką. Miejscowi znowu zdominowali grę na boisku, czego zwieńczeniem była druga bramka. Wrzutka z prawej strony do zamykającego akcję Michalczuka, który mocnym uderzeniem lewą nogą posłał piłkę w długi róg i zdobył drugiego gola w tym meczu. W końcówce ten sam zawodnik znowu pokonał bramkarza przyjezdnych, ustalając wynik spotkania na 3:0.
Na pomeczowej konferencji prasowej o meczu wypowiedzieli się trenerzy oraz strzelec wszystkich bramek. Oto co powiedzieli:
Andrzej Zarzycki – trener Orląt:
- Wiedzieliśmy, że jadąc tutaj trudno będzie o punkty. Wygrała na pewno drużyna lepsza, która na ten wynik zasłużyła. Do końca nie mieliśmy pewności, co do składu na dzisiejszy mecz, gdyż przed meczem wypadek mieli nasi trzej piłkarze. Na szczęście dojechali i mogliśmy w komplecie zagrać. Musimy teraz po tych dwóch porażkach i remisie wszyscy uderzyć się w pierś i zastanowić co dalej. Mam świadomość, że ciężko będzie utrzymać się w lidze. Większość zespołów się wzmocniła, a ja nie mam do dyspozycji nawet zawodników, na których grę bardzo liczyłem, chodzi mi tutaj o Weja. Teraz musimy szybko się pozbierać i skupić na kolejnych meczach.
Jurij Dubrovnyj – trener Spartakusa:
- Rozegraliśmy dobry mecz, dlatego, że boisko było ciężkie i ciężko było realizować pewne zadania taktyczne w tych warunkach. Oczywiście kazałem swoim zawodnikom atakować z całą konsekwencją, ale w tych warunkach niekiedy to nie wychodziło. Musimy popracować nad stałymi fragmentami, gdyż dzisiaj zupełnie nam nie wychodziły. Wszystkie gole padły z akcji. Na pewno dzisiaj na wyróżnienie oprócz strzelca bramek zasługuje „Pepe”. Był bardzo pewny w bramce.
Jurij Michalczuk – zdobywca wszystkich bramek:
– Bardzo się cieszę z tych trzech bramek. Oczywiście zdarzało mi się na Ukrainie strzelać trzy, a czasem i więcej goli. Ale najważniejsze jest to, że my jako drużyna mamy wygrywać i to nam się udało. Nie było łatwo trafiać dzisiaj do siatki, ale mi się udało i wygraliśmy. Z tego najbardziej się cieszę.
Źródło: spartakus.futbolowo.pl